Najnowsze komentarze
eatthebackofbeyond do: Pierwsze kroki
Zgadzam się ,że jak już raz wsiądz...
re: misfit, w tym sęk, ze jeździła...
re: tak, żeby zaoszczędzić paliwo ...
re: tak, żeby zaoszczędzić paliwo ...
KAmpiszon do: Sądny dzień
Oj pamietam, jak mnie egzaminator ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

30.08.2010 20:17

Sądny dzień

Po zakończeniu kursu pozostała jeszcze jedna, najgorsza rzecz do załatwienia. Skonfrontowanie swoich umiejętności z fanaberiami egzaminatorów WORDu.

Pierwszy problem wystąpił już na etapie umówienia się na egzamin. Egzaminy nie są przeprowadzane w weekendy, więc trzeba było sobie wykombinować jakieś wolne w pracy. Sezon urlopowy w pełni, więc było ciężko. Ugadałem się, że po egzaminie wrócę do pracy i odrobię zaległości. Udało się, uff. Na wieczór w czwartek szybko pobiegłem do autobusu co by dostać się do mojego rodzinnego miasta. Około 21 byłem już w domu, szybki wypad na miasto ze znajomymi, pośpiewanie piosenek Dżemu i Hey przy akompaniamencie fajnego zespołu i krótki sen. Stres? Jakoś go nie odczuwałem. Nie był to pierwszy egzamin w moim życiu, więc nie myślałem o nim zbyt wiele.

W piątek rano stawiłem się w WORDzie. Zmartwiła mnie pogoda, bo wychodząc z domu lało. „No cóż, jakoś to będzie”. Pierwszą rzeczą było przeliczenie chętnych do egzaminu i wypytanie kto zdaje na jaką kategorię. Widmo powrotu 120km do pracy ciążyło na mnie cały czas. Na szczęście niewiele osób zdawało wtedy na A, miałem farta. Oczekiwanie na egzamin teoretyczny przeciągało się w nieskończoność. Kilku samców alfa już zaczęło się spinać, opowiadając czego to oni nie zrobią egzaminatorowi jak ten się zjawi. Po około godzinie czekania drzwi do sali egzaminacyjnej w końcu się otworzyły. Wszyscy potulnie jak baranki przedstawili dowody osobiste i zajęli miejsca, zaczynamy. Test jak to test, poszedł bezbłędnie. Dla części osób już ten etap przygody był jednak zbyt wymagający i zdegustowani zostali odprawieni z kwitkiem. Po lekkim przesiewie okazało się, że tylko ja zostałem i jestem jedynym „easy riderem” na placu boju. Do tego deszcz przestał padać i zza chmur wyłoniło się słońce. Humor zdecydowanie mi się poprawił.

Przyszedł czas na placyk, krótka rozmowa z egzaminatorem na temat przebiegu całego egzaminu. Szybkie wskazanie elementów wylosowanych z zestawu i już jestem na motocyklu. Jedyneczka i spokojnie, bez gazu skierowałem się w stronę ósemki. Wszystkie manewry poszły gładko i bezproblemowo. Jedziemy w miasto!

Wyjeżdżam z WORDu i od razu wpadam w koleinę, którą wyżłobili chyba ruscy swoimi T-34 jak nas „wyzwalali”. „No nic, niewielka to cena za niepodległość.” – pomyślałem. Kombinacja „trzymaj się max 1 metr od prawej krawędzi jezdni” + nasze wspaniałe polskie drogi dały się trochę we znaki. Na przejeździe kolejowym zgasł mi motocykl, szybko go jednak odpaliłem i ruszyłem z drugiego biegu, nikt nic nie zauważył. Egzamin przebiegał bardzo dobrze, aż do pewnego momentu. Jadąc zauważyłem dzieciaka, który zbliżał się do przejścia dla pieszych i patrzył w przeciwnym kierunku. Dałem po hamulcach bo myślałem, że wpadnie na jezdnie i słyszę w słuchawce „Co pan wyprawia?! Takich rzeczy się nie robi! Z naprzeciwka jadą samochody!”. Już myślałem, że pozamiatane, ale pojechaliśmy dalej. Za jakiś kawałek znowu tekst „Proszę natychmiast zjechać do prawej”. Lekka panika co mogłem zrobić nie tak. Egzaminator podjechał obok mnie i mówi „Proszę lżej nogę na hamulcu trzymać bo cały czas świeci się światło stopu”. Ładny fail. Dalsza część egzaminu przebiegła już bez żadnych uwag. Wjeżdżając na placyk cały czas zastanawiałem się czy zdałem. Przypomniała mi się moja pierwsza przygoda z egzaminem kat. B kiedy to dojechałem na plac WORDu, a mimo to oblałem. Rozmowa z egzaminatorem. Krótki wykład na temat jazdy i bezpieczeństwa na motocyklu i upragnione „Pan weźmie ten papierek i pan powie, że pan zdał”. Hura :D

Na sam koniec usłyszałem jeszcze historyjkę jak któregoś razu podczas egzaminu na placyku koleś połamał sobie obydwie nogi. Za pierwszym razem oblał już na ruszaniu z miejsca, więc za drugim trochę przesadził z gazem, postawił YBR na sztorc, a ta przygniatając go połamała mu kończyny. „I znów oblał na ruszaniu z miejsca” skwitował egzaminator.

Uradowany wynikiem egzaminu wsiadłem w samochód i wyprułem do Warszawy.

Komentarze : 12
2010-09-01 10:55:32 Wilga

re: misfit, w tym sęk, ze jeździłam w przód w tył i starałam się zmienić pozycję, żeby mnie objęła! nie wiem, może w asfalcie są czujki na wagę? ;)

2010-09-01 10:42:34 Wilga

re: tak, żeby zaoszczędzić paliwo :/ 15 minut stałam na tym czerwonym. A jeśli chodzi o aku, to zwyczajnie myślałam, że więcej zniesie.

2010-09-01 10:42:34 Wilga

re: tak, żeby zaoszczędzić paliwo :/ 15 minut stałam na tym czerwonym. A jeśli chodzi o aku, to zwyczajnie myślałam, że więcej zniesie.

2010-08-31 21:44:24 KAmpiszon

Oj pamietam, jak mnie egzaminator opieprzył że jade za ciągnikiem. Wczesniej miałem z nim umowę ze 70km/h po miescie bo nie ma czasu ;d

2010-08-31 11:28:04 _teddy_

Dzięki, dzięki, również gratuluje. Piesi na egzaminie to prawdziwa mina, nigdy nie wiadomo czy puszczać czy nie puszczać. U nas jest taka kultura jazdy, że to raczej pieszy musi się pilnować, jakby każdy kierowca puszczał ich na pasach to by nie było problemu na egzaminach, a tak to niestety, trzeba uważać/mieć farta. Motocykl już mam, chociaż w moim wypadku to można by napisać motocyklik :]

2010-08-31 11:15:38 bandziorro

Gratuluje :) jezdzij z głową! Tez nie mialem idealnego egzaminu ale zdalem :D przede mna klientka skasowala YBR'kę ruszając pod górkę, dzięki czemu zdawałem na Suzuki GN125 :P. Na jednym skrzyzowaniu zobaczylem 2 babki z wozkami przy przejsciu (a robilem lewoskret). Zatrzymałem się przy przejsciu i czekam, czekam, czekam bo nie wiedzialem czy beda przechodzic czy nie. W koncu instruktor sie wkurzyl i mnie opieprzyl przez radio ;). Ale zdalem :)

2010-08-31 08:36:39 Michaliński

Gratulacje! :) A motocykl już masz? Ja też zdawałem niedawno i w piątek odebrałem prawko. Teraz tylko uzbierać na maszynę i przyszły sezon należy do mnie! :P Pozdrawiam! M.

2010-08-30 22:53:43 _teddy_

Na B miałem lekkiego pecha. Egzaminator mnie zaciągnął na takie przegwizdane skrzyżowanie po czym stwierdził, że "podjechałem zbyt blisko osi jezdni" przy skręcaniu w lewo. Dorzucił do tego "za mało dynamiczną" jazdę i kaplica. Żeby było śmieszniej to zdając drugi raz też trafiłem na niego, ale wtedy poszło już bez problemów :)

2010-08-30 22:21:07 Wilga

Motto na koniec to nie bardzo mi sie podoba, ale serdecznie gratuluję. A możesz mi jeszcze wyjaśnić, za co Cię oblali na B? :)

2010-08-30 21:42:03 _teddy_

mafios, być może i masz rację. Nie wiem czy już pracujesz czy nie, ale w tym stwierdzeniu (pomijając oczywiście jego negatywny, historyczny wydźwięk) jest jednak sporo prawdy. Praca -> pieniądze -> niezależność finansowa - > wolność. Trochę to naciągane, ale jednak większość ludzi, w tym i ja, traktuje pracę jak smutny obowiązek, pozdrawiam ;]

2010-08-30 21:34:18 mafios19

Tylko niepotrzebnie to Arbeit Macht Frei. Nie pasuje i niesmaczne :(

2010-08-30 20:30:31 Maniek

Gratulacje :)

  • Dodaj komentarz

Tagi

egzamin (1), elka (1), kurs (1), nauka jazdy (1), pierwsze moto (1), początki (1), początkujący (1), prawo jazdy (2), WORD (1), YBR (1)

Archiwum

Kategorie